Wśród zapowiadanych zmian znalazły się: budowa dużej instalacji do utylizacji odpadów medycznych oraz wydanie specustawy gwarantującej partnerstwo prywatno-publiczne przy budowie instalacji. Zdaniem Kariny Szafranek-Braś, uruchomienie nowej instalacji nie jest rozwiązaniem. Konieczne jest rzetelne zbilansowanie ilości wytwarzanych
Bazując na danych statystycznych przyjmuje się, iż w Polsce w roku 2008 wytworzonych zostało 25 693,2 tys. Mg odpadów pochodzących z procesów termicznych, z czego przeszło 70% stanowią
Mapa 1. Zmieszane odpady komunalne zebrane z gospodarstw domowych w 2019 r. W 2019 r. na terenie województwa mazowieckiego zebrano selektywnie 487,3 tys. ton odpa-dów komunalnych (28,1% ogólnej masy odpadów). W porównaniu z poprzednim rokiem masa odpadów zebranych selektywnie wzrosła o 8,7 tys. ton (o 1,8%). Najwięcej odpadów zebra-
10 000 do 40 000 Mg/r. (1 ,5- 6,5 Mg/h). Ich budowa powinna poz wolić na pełne. zbilansowania potrzeb kraju na spala. nie odpadów, dokładniej RDF -u po. wstającego w instalacjach MBP. Do tej
Ukryte emisje: historia holenderskiej spalarni. Składowisko odpadów fot. Pasi Mäenpää z Pixabay. 23 czerwca 2020 r. Najmłodsza spalarnia odpadów w Holandii, przedstawiana jako najnowocześniejsza, w rzeczywistości nie jest bezpieczna. Długoterminowe badania ujawniają emisje dioksyn, furanów oraz innych trwałych zanieczyszczeń
Zacznijmy od tego, że rocznie wytwarzamy w Polsce 13-14 milionów ton odpadów komunalnych. Z tego jedna trzecia, czyli 4-4,5 miliona ton, to tak zwana frakcja palna, której ilość z roku na
UE) 2019/2088 z dnia 27 listopada 2019 r. w sprawie ujawniania informacji związanych ze zrównoważonym rozwojem w sektorze usług finansowych (Tekst mający znaczenie dla EOG) (opublikowano w
Spalarnie odpadów przeszkodą w rozwoju gospodarki o obiegu zamkniętym. Report this article Piotr Barczak Piotr Barczak Circular Economy Program Manager at African Circular Economy Network
Stawki obowiązujące w miastach ze spalarniami na pewno nie należą do najwyższych, bo w wielu gminach w Polsce opłaty oscylują przecież wokół 40 zł od osoby (przypomnijmy, że najwyższa dopuszczalna stawka od osoby to 41,24 zł). Stawki z wymienionych dziewięciu miast nie są też rekordowo niskie, bo nie brak gmin bez dostępu do
Spalarnie śmieci w Polsce. W poprzednich akapitach skupiliśmy się na tym, jak działa spalarnia odpadów. Warto jednak nieco rozwinąć naszą analizę o spojrzenie na aktualną sytuację w Polsce. Obecnie prężnie działa tutaj 9 spalarni, które przetwarzają setki tysięcy ton odpadów w skali roku.
2z4m. Spalarnie odpadów w Polsce, mimo że pierwsza z nich powstała na początku XX wieku, to temat na tle świata i Europy stosunkowo młody. Mamy ich obecnie dziewięć i łącznie przetwarzają około 15 proc. odpadów. Według dyrektywy unijnej Polska ma możliwość utylizowania w ten sposób do 30 proc. odpadów, więc jest szansa, że powstaną kolejne spalarnie. Tylko ile? I gdzie? Spalarnie to temat budzący kontrowersje. Już nie raz o tym pisałam. Ale chcemy czy nie, przy obecnym poziomie produkcji odpadów, który 2020 roku (ostatnie dane GUS) wynosił 13 116,90 tys. ton, raczej trudno będzie uniknąć ich powstawania. Hamulcem może być tylko brak dopłat z UE, która uważa, że zanim zaczniemy spalać odpady, najpierw powinniśmy zrobić wszystko, aby produkować ich jak najmniej, czyli zoptymalizować cały system gospodarowania odpadami. Nie dotyczy to tylko Polski, ale całej Europy. Coraz więcej restrykcji i coraz więcej odpadów Według unijnych wytycznych, do 2035 roku na wysypiska będzie mogło trafiać zaledwie 10 proc. odpadów. Tymczasem nie tylko Polacy, ale większość krajów Europy produkuje ich z roku na rok coraz więcej. W Polsce w 2019 roku na statystycznego mieszkańca przypadało niespełna ok. 330 kg odpadów, w 2020 roku – już ok. 340 kg. Z jednej strony mamy je ograniczać, a z drugiej – wytwarzamy coraz więcej. Jak to zmienić? Gospodarka odpadami w obiegu zamkniętym Odpowiedź to oczywiście takie gospodarowanie odpadami, żeby jak najmniej z nich trafiało na wysypiska. W Polsce taki system został nazwany gospodarką o obiegu zamkniętym (GOZ), która polega na tym, żeby – na tyle, na ile to tylko możliwe – nie wyrzucać odpadów, tylko robić z nich ponowny użytek. Fajne porównanie graficzne tego, co jest teraz, i tego, co powinno być (także według unijnych wytycznych), znalazłam na stronie WWF (World Wide Fund for Nature). TO, CO JEST TO, CO POWINNO BYĆ Co mają do tego spalarnie? Mają tyle, że jest to element, który powinien „domknąć” cały system. Skoro tylko 10 proc. odpadów będzie mogło trafiać na wysypiska, a nie wszystko da się odzyskać, by powtórnie przetworzyć, to „coś” trzeba będzie zrobić z tą różnicą. I to „coś”, to po prostu spalanie śmieci. A tu okazuje się, że moce przerobowe obecnie istniejących spalarni mogą się okazać za niskie. Stąd prawdopodobnie pojawi się potrzeba zbudowania nowych. Ile ich będzie (czy może być)? Nie wiadomo. Do czerwca tego roku, czyli już niebawem ma się pojawić nowy Krajowy Plan Gospodarki Odpadami. No to czekamy… Wasza Aśka
No, właśnie. Musi, powinna czy może? A może nie powinna? Jak to jest z tymi spalarniami? Przyznam, że jest to temat, który bardzo mocno mnie interesuje. Zresztą kto czyta naszego bloga regularnie, ten wie. Dzisiaj znów do niego wracam i poświęcę mu trochę więcej miejsca. Historia spalarni odpadów Wbrew pozorom, tzw. zakłady termicznego przekształcania odpadów (czyli spalarnie) to nie jest jakiś nowy twór, bo sięga XIX wieku! Był to sposób na… zachowanie higieny w dużych miastach, gdzie odpady zalegały w ogromnych ilościach, będąc siedliskiem chorób i epidemii. Drugim powodem budowania spalarni było rosnące w czasach rewolucji przemysłowej zapotrzebowanie na energię. A termiczne przekształcanie śmieci było tanim, bo bezpańskim, surowcem. Za najstarszą uznaje się spalarnię odpadów komunalnych w brytyjskim Paddington pod Londynem. Uruchomiono ją w 1870 roku, jednak szybko zamknięto ze względu na brak oczekiwanej efektywności. W krótkim czasie po niej w Wielkiej Brytanii otwarto też inne takie zakłady, Nottingham, Leeds i Manchesterze. Piętnaście lat później (w 1885 roku) pierwsze spalarnie uruchomiono w USA, a w 1894 roku – w niemieckim Hamburgu po epidemii cholery, która dotknęła to miasto. Zanim wybuchła I wojna światowa, w samej Wielkiej Brytanii zbudowano kilkaset spalarni, podobnie było w USA, w Niemczech również powstawały takie obiekty. A już na początku XX wieku pojawiły się spalarnie w innych krajach Europy – w Belgii, Czechach, Danii, Szwajcarii i… w Polsce! Ten przyrost trwał do lat 20. XX wieku. Po II wojnie światowej nadal je budowano[i]. Jaki kraj ma najwięcej spalarni odpadów na świecie? Rynek tego rodzaju unieszkodliwiania odpadów komunalnych ma nieustannie tendencję rosnącą. W 2013 roku w Europie działało ponad 470 spalarni, najwięcej we Francji (129), następnie w Niemczech (72), w Szwecji (28), w Szwajcarii (30) oraz Danii (23). Poniższa grafika, którą zaczerpnęłam ze strony MSW Management, pokazuje liczbę spalarni w poszczególnych krajach świata w 2019 roku[ii]. Na całym świecie działa obecnie około 2500 spalarni, a ich łączny poziom termicznego przetwarzania śmieci wynosi ok. 420 milionów ton rocznie. W 2020 roku zainstalowano 104 nowe zakłady o łącznej mocy przerobowej ponad 34,8 mln ton rocznie. Według szacunków ecoprog[iii], firmy konsultingowej specjalizującej się w dziedzinie technologii środowiskowych i energetycznych, do 2030 roku uruchomionych zostanie blisko 3000 zakładów o łącznej wydajności ponad 650 mln ton/rocznie. Jak widać, jest to coraz popularniejsza forma utylizacji odpadów, która jednocześnie umożliwia produkcję energii. W Polsce w 2019 roku działało 8 takich zakładów – w Białymstoku, Bydgoszczy, Koninie, Krakowie, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie i Warszawie. Tych 8 spalarni, które działają w Polsce, przetwarza łącznie ok. 1,1 mln ton odpadów komunalnych rocznie. Towarzyszy temu produkcja energii elektrycznej i cieplnej. Część z zakładów jest obecnie rozbudowywana, a w planach jest budowa kolejnych, dzięki czemu moc przerobowa ma sięgnąć ok. 2 mln ton. Ponieważ aktualne moce spalarni pozwalają na zagospodarowanie zaledwie ok. 10 proc. odpadów komunalnych wytwarzanych w Polsce (dla porównania w krajach skandynawskich termicznej utylizacji poddaje się ponad 50 proc. odpadów), nie brakuje inicjatyw budowania nowych. Część takich inwestycji jest obecnie w toku, np. kolejne dwie spalarnie w Warszawie oraz zakłady w Gdańsku i Olsztynie. Ale na horyzoncie są następne, we Włocławku, Bielsku-Białej czy Starachowicach. Wiele innych czeka na decyzje samorządów lub pieniądze, wiele też będzie zmagać się z prostestami części mieszkańców, bo jak wiemy, nie brakuje wokół nich kontrowersji. Ale do tego tematu wrócę w kolejnej części. Dzisiaj już zmykam spać. Wasza Aśka [i]Źródło: [online] [ii] Źródło: [online] [iii] Źródło: [online] tłumaczenie własne
Jaki będzie system gospodarowania odpadami w Polsce w perspektywie 10-15 lat? Dlaczego palące problemy nie powinny być rozwiązywane na skróty oraz jakie są założenia taksonomii opracowywanej właśnie w UE, wyjaśnia Paweł Głuszyński z Towarzystwa na rzecz Ziemi. Paweł Głuszyński Ekspert Towarzystwa na rzecz Ziemi Teraz Środowisko: Opublikował Pan ostatnio interaktywną mapę, która przedstawia spalarniany krajobraz Polski, na który składają się instalacje zajmujące się termicznym unieszkodliwianiem odpadów komunalnych, medycznych, niebezpiecznych; w tym cementownie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest ich całkiem sporo, w tym także inwestycji planowanych. Zacznijmy od pytania natury ogólnej, czy spalarnie są potrzebne w systemie gospodarowania odpadami? Paweł Głuszyński: Odpowiedz brzmi: spalarnie nie są potrzebne, albo prawie zawsze nie są potrzebne. To „prawie” wynika z tego, że należy wziąć pod uwagę, z jakim rodzajem odpadów mamy do czynienia. Niektóre ze względu na swoje właściwości rzeczywiście mogą obecnie wymagać termicznego przekształcenia, jak np. pewne kategorie odpadów niebezpiecznych czy odpady medyczne zawierające cytostatyki(1). Generalnie jednak dla wszystkich rodzajów odpadów istnieją inne alternatywne metody unieszkodliwiania, niektóre wymagają dłuższego procesu ich przetwarzania lub rozdzielenia poszczególnych rodzajów odpadów, co wiąże się oczywiście z ekonomiką procesów. Mamy więc do czynienia z jednej strony z silnym lobby przemysłu spalarnianego, a z drugiej z indolencją decydentów, którym najprościej i najłatwiej podjąć decyzję o szybkim i łatwym załatwieniu problemu (spalić i już!). Niemiej jest to myślenie bardzo krótkowzroczne, szczególnie w kontekście zmienianej strategii i przepisów unijnych. TŚ: Czyli Pana zdaniem to, co już funkcjonuje, wystarcza? PG: Z moich analiz wynika, że wydajność istniejących instalacji do przetwarzania odpadów komunalnych jest wystarczająca, by zrealizować unijny limit 10 proc. odpadów dopuszczonych do składowania. Przy założeniu oczywiście, że spełniamy wszystkie inne wymogi takie jak: poprawna segregacja odpadów, odpowiednie poziomy recyklingu oraz redukcja wytwarzanych odpadów u źródła. To będzie musiało się stopniowo w Polsce zmieniać, czy się to komuś podoba, czy nie. To zaś oznacza, że cały system z biegiem czasu będzie ewoluował w kierunku wytwarzania coraz mniejszej ilości odpadów zmieszanych, będzie coraz mniej tych, które nie nadają się do recyklingu. Przemysł już to dostrzega i deklaruje czynnych i proponowanych spalarni oraz cementowni spalających odpady© Paweł Głuszyński TŚ: Czy rozumie Pan przez to, że w perspektywie jutra budowa nowych spalarni odpadów komunalnych nie ma sensu? PG: Dokładnie. Rekomendowałbym raczej zmianę optyki. Zamiast z uporem maniaka dążyć do budowy kosztownych instalacji, powinniśmy stawiać na selektywną zbiórkę u źródła, recykling materiałowy i kompostowanie. To będzie dłuższy proces, ale na pewno bardziej efektywny, również od strony ekonomicznej. Z punktu widzenia biznesowego budowa spalarni jest projektem przewidywanym przynajmniej na 25 lat. Tymczasem za 10-15 lat powinniśmy mieć w Polsce już zupełnie inny system. Nie mamy innego wyjścia, jeśli chcemy uniknąć płacenia kar zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym. Głównym celem nowej polityki unijnej jest domknięcie cykli i cyrkulacja surowców w gospodarce, a nie ich przekształcenie w popiół. Produkty, które nie nadają się do ponownego wykorzystania i recyklingu, muszą być przeprojektowane lub całkowicie wyeliminowane z rynku. TŚ: Zapowiedział Pan aktualizację swojej mapy w marcu 2020 r., gdyż ta obecna nie uwzględnia instalacji, które zostały wpisane do Wojewódzkich Planów Gospodarki Odpadami (WPGO), ale wciąż nie wiadomo, jaki będzie ich los. PG: Mamy do czynienia z dość dziwną sytuacją, bo większość wpisanych spalarni odpadów komunalnych jest „uśpiona”, tzn. ich inwestorzy nie złożyli nawet wniosków o wydanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych, o pozwoleniu na budowę nie wspominając. W branży mówi się nawet, że niektórzy inwestorzy chcieli odsprzedać swoje uprawnienia do realizacji projektów, ale na razie nie widać zainteresowania. Szczerze mówiąc część z tych instalacji została zaplanowana bez sensu, w znacznej odległości od większych ośrodków miejskich i gdzie nie ma w ogóle sieci ciepłowniczej więc o kogeneracji można zapomnieć… a nawet gdyby taka sieć istniała, to i tak wytworzonej energii nie udałoby się w pełni wykorzystać. TŚ: Na Śląsku rozważa się budowę ośmiu spalarni. Co Pan o tym sądzi? PG: Sytuacja jest dość skomplikowana. W Zabrzu uruchomiono współspalarnię odpadów, która wykorzystuje RDF, oprócz węgla i biomasy. Ma pozwolenie na 70 tys. ton. Druga inwestycja, która nadal nie ma pozwolenia na budowę, miała być usytuowana w Oświęcimiu, czyli na granicy województw, więc na pewno ściągałaby też odpady ze Śląska. Tym bardziej, że była przewidywana na 120 tys. ton odpadów komunalnych i RDF. TŚ: Tej inwestycji jednak nie będzie, jakie alternatywy ma zatem Śląsk? PG: Śląsk dysponuje swoją cementownią, która ma pozwolenie na spalanie 168 tys. ton, więc są to potencjalnie ogromne moce przerobowe. Dodatkowo ma bliski dostęp do cementowni położonych w Opolskiem. Te instalacje już istnieją, nawet gdyby wymagały jakiegoś doinwestowania, to byłoby to nieporównywalnie mniejsze kwoty niż budowa nowych instalacji, których koszt pochłonąłby grubo ponad miliard złotych. TŚ: Czy te potencjalne instalacje, które zostały uwzględnione w WPGO, mają zagwarantowane współfinansowanie ze środków publicznych? PG: W ustawie o odpadach zapisano, że tylko instalacje wpisane do WPGO mają prawo do ubiegania się o środki publiczne, więc nie jest to gwarancja, a potencjalna możliwość. Szanse na dofinansowanie nowych spalarni ze środków unijnych są zerowe, bowiem inwestorzy nie zdążą przygotować wymaganej dokumentacji do obecnego programu, który wkrótce się kończy, a z kolei w nowej perspektywie finansowej Unia nie przeznaczy funduszy na ten cel. Wszystkie instalacje spoza listy mogą liczyć tylko na finansowanie czysto komercyjne. TŚ: Spójrzmy na Europę. Mówi się, że tam spalarniany rynek jest już nasycony. Co z państwami, gdzie spala się nawet 50 proc. odpadów? PG: Są kraje, gdzie spala się dużo, ale to będzie musiało się zmienić, bo po prostu nie osiągną wymaganego poziomu 65 proc. recyklingu. Państwa będą musiały dokładnie wykazać, że ich odpady zostały poddane recyklingowi. TŚ: Czyli w całej Europie zmienia się klimat dla spalarni? PG: Oczywiście, w nowej perspektywie finansowej nie będzie już pieniędzy na tego typu inwestycje, nawet jeśli będą pracowały z odzyskiem energii. Zrobiono jedynie małe wyłączenie dla niektórych specyficznych regionów, np. wysp, gdzie ze względów ekonomicznych sądzi się, że trudne byłoby zagospodarowanie odpadów w inny sposób. Dodatkowo, UE jest na etapie opracowywania specjalnej taksonomii, która stanowi wprost, że żadna instytucja publiczna nie powinna przeznaczać funduszy na cele niezgodne z GOZ. Termiczne unieszkodliwianie odpadów nie mieści się w portfolio zielonych inwestycji. Trwa jeszcze dyskusja, co do statusu cementowni spalających odpady, ale póki co, uznano je za mieszczące się w ramach gospodarki cyrkularnej. TŚ: UE myśli jeszcze o innych środkach dyscyplinujących kraje członkowskie. PG: Rzeczywiście, np. w zeszłym tygodniu na forum UE odbyła się dyskusja na temat mechanizmów finansowych, które miałyby stymulować GOZ. Mówiono o tym, że być może zostanie nałożony podatek od spalania odpadów. A skoro już to powiedziano publicznie, to najprawdopodobniej zostanie to zaproponowane i rządy będą musiały się do tego ustosunkować. Warto to wiedzieć i nie pchać się w inwestycje, które nie mają przyszłości. Dane płynące z krajów starej UE wyraźnie wskazują, że wszędzie tam, gdzie funkcjonują spalarnie odpadów, system jest droższy o co najmniej 30 proc. Myślmy zatem perspektywicznie i zamiast puszczać surowce wtórne z dymem, odzyskujmy je. I zarabiajmy. Przypisy1/ Leki cytostatyczne to leki wykorzystywane w leczeniu chorób inne artykuły o podobnej tematyce:Nowy Sącz: W referendum ws. spalarni odpadów wzięło udział 7 proc. uprawnionych do głosowania (26 lipca 2022)NFOŚiGW ma 3 mld zł na spalarnie odpadów (23 czerwca 2022)Termiczne przekształcania odpadów w Polsce. Dane z BDO (20 maja 2022)Komisja PE za włączeniem spalarni odpadów do systemu EU ETS (19 maja 2022)W Inowrocławiu powstanie spalarnia odpadów. Podpisano list intencyjny (05 kwietnia 2022) ©Teraz Środowisko - Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i publikacja tekstów, zdjęć, infografik i innych elementów strony bez zgody Wydawcy są zabronione.